Mieszkanie, czesne oraz wyżywienie – z takimi wydatkami muszą liczyć się studenci. Kiedy brakuje na to pieniędzy sięga się po pożyczkę, która wcale nie musi być aż tak kosztowna. Studenci mogą skorzystać ze specjalnie oferty. Ekspert wyjaśnia w jaki sposób się to opłaca.
Studencki kredyt nie jest w ogóle oprocentowany przez cały okres studiów i dodatkowo przez dwa lata po ich zakończeniu. W tym czasie jedynym kosztem jest naliczana co miesiąc prowizja, która wynosi od 3 zł do 12 zł miesięcznie. Dopiero po dwóch latach od momentu zakończenia nauki zaczynają naliczać się odsetki od długu, lecz są one bardzo niskie. Zgodnie z przepisami oprocentowywanie, niezależnie od banku, wynosi połowę stopy redyskontowej NBP, czyli obecnie 0,87%.
Kredyt studencki nie jest wypłacany jednorazowo, lecz w ratach, po 600 zł miesięcznie przez 10 miesięcy w roku, czyli w czasie, gdy trwają zajęcia. Aby go otrzymać trzeba od 1 października do 15 listopada złożyć wniosek do jednego z czterech banków.
W przeciwieństwie do zwykłych pożyczek, w tym przypadku student, ani jego rodzice nie muszą posiadać dochodów zapewniających odpowiednią zdolność kredytową. Wręcz przeciwnie – dochody nie mogą być zbyt wysokie. W ubiegłym roku preferencyjny kredyt był przyznawany tylko, jeśli dochód na osobę w rodzinie studenta nie przekraczał 2 500 zł. Trzeba jednak dodać, że banki wymagają zabezpieczenia na wypadek, gdyby student nie był w stanie spłacić kredytu. Zwykle jest nim poręcznie rodziców. Jeśli jednak żak ma trudności ze znalezieniem odpowiedniego poręczyciela np. w sytuacji, gdy dochody rodziców są zbyt niskie, to może nim być BGK lub ARiMR.