Polacy nie chcą oszczędzać w bankach - raport Money.pl

Od stycznia do października 2013 kwoty zgromadzone przez Polaków na rachunkach oszczędnościowo-rozliczeniowych urosły aż o blisko 25 mld złotych. W tym czasie lokaty stopniały o blisko 23 mld złotych. Saldo depozytów terminowych (do 2 lat włącznie) w bankach, zdeponowanych przez gospodarstwa domowe wynosiło wówczas 256,16 mld złotych.

Ucieczka od lokat ma związek z kolejnymi obniżkami stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej NBP, a co za tym idzie ze spadkiem ich oprocentowania. Podczas gdy w tym samym okresie 2011 roku średnie oprocentowanie lokat trzymiesięcznych wynosiło 5 procent, to w sierpniu było to zaledwie 2,5 procent.

Paradoksalnie zamiast lokat, dających minimalny, ale jednak jakiś zysk, klienci wybierają depozyty bieżące, czyli rachunki osobiste o praktycznie zerowym oprocentowaniu oraz konta oszczędnościowe. W sierpniu ich wartość urosła do 275,68 mld zł czyli w ciągu miesiąca aż o ponad 2,3 mld złotych. Od lutego do lipca widać było wyraźnie, że klienci starają się przeczekać okres niskiego oprocentowania lokat. Relacja wartości depozytów i rachunków bieżących do wartości lokat wyraźnie zmieniła się na niekorzyść tych ostatnich i to, aż o blisko 20 mld złotych.

Ucieczkę od lokat szczególnie widać w przypadku trzymiesięcznych depozytów. Od początku roku ich wartość stopniała aż pięciokrotnie.

Warto zaznaczyć, że nie odbija się to specjalnie na wynikach banków, ich zysk od początku roku niezmiennie rosną. W końcu sierpnia przekroczył dla całego sektora 10,5 mld złotych i jest nieznacznie tylko niższy od tego, jakim banki pochwaliły się w sierpniu 2012 roku.

Banki szukają nowych sposobów na pozyskanie kapitału. Na przykład mBank i MultiBank wprowadzają zupełnie nowy na rynku polskim sposób finansowania kredytów hipotecznych - listy zastawne. Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy Grupy BRE Banku zaprzecza jednak, że nowy sposób pozyskiwania kapitału związany jest z odpływem klientów i spadkiem wartości lokat i depozytów.

Jednak według dr. Tomasza Bursy, analityka sektora bankowego z funduszu OPTI Capital, o ile banki nie cierpią na brak gotówki, to problemem jest pozyskiwanie finansowania długoterminowego, choćby depozytów na rok lub dłużej. Ekspert przyznaje w Money.pl, że klienci wolą trzymać pieniądze na kontach oszczędnościowych. Te są niżej oprocentowane od lokat, ale dają możliwość szybkiego wycofania pieniędzy z rachunku i chociażby przeniesienia ich do funduszu inwestycyjnego. - Dlatego właśnie banki szukają teraz sposobów znalezienia kapitału na dłuższe okresy. Stąd obligacje czy listy zastawne kierowane do inwestorów instytucjonalnych jak chociażby OFE - tłumaczy dr Bursa.

Podkreśla, że cały problem wziął się stąd, iż banki w ostatnich latach oferowały kredyty długoterminowe - przede wszystkim hipoteczne - zabezpieczając je krótkoterminowymi depozytami. Można więc powiedzieć, że teraz naprawiają swoje błędy, tym bardziej że wymaga tego od nich również nadzór finansowy - Komisja Nadzoru Finansowego. Analityk wskazuje również na to, że takie instrumenty jak listy zastawne z punktu widzenia inwestorów instytucjonalnych są bezpieczniejsze niż na przykład lokaty bankowe, które powyżej kwoty 100 tysięcy euro nie są w całości objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Podobnego zdania jest Andrzej Powierża, analityk sektora bankowego Citibanku Handlowego. - Z płynnością w sektorze nie ma w tej chwili problemów, czego najlepszym dowodem jest niskie oprocentowanie depozytów - podkreśla Powierża. Również wskazuje jednak na problem tego, że banki zabezpieczały kredyty długoterminowe depozytami o krótkich terminach zapadalności. Teraz muszą szukać sposobów na znalezienie środków na dłuższe okresy

Źródło: Money.pl

opublikowano: 2013-10-08
ostatnia zmiana: 2014-01-13
Komentarze
Polityka Prywatności