80 tysięcy złotych długu publicznego na głowę każdego Polaka

dług

W parlamencie przeforsowano zmianę ustawy o finansach publicznych, która zawiesza tzw. pierwszy próg ostrożnościowy czyli sankcje za przekroczenie poziomu relacji długu publicznego do PKB powyżej 50 proc.

Wobec znacznie mniejszych od spodziewanych, podatkowych wpływów do kasy państwa, rząd Donalda Tuska zdecydował o zadłużeniu państwa o dodatkowe 16 mld zł,. Jednocześnie resorty mają obciąć wydatki o 8,5-8,6 mld zł. Oznacza to, że oficjalny dług publiczny wzrośnie do poziomu 886,5 mld zł, co będzie stanowić blisko 55 proc. wartości prognozowanego przez resort finansów na ten rok PKB Polski.

- Zawieszenie progu ostrożnościowego to fatalny sygnał. Oznacza, że rząd zamiast uzdrawiać i reformować finanse, w tym cała sferę wydatkową, woli zmieniać prawo tak by móc jeszcze bardziej nas zadłużyć - ocenia w Money.pl prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów.

- Sam fakt zawieszenia progu jest zła decyzją, jednak tę decyzję łagodzi wprowadzenie reguły wydatkowej - twierdzi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan i członek Rady Gospodarczej przy premierze. Reguła wydatkowa jest podstawą do wyznaczania limitów wydatkowych, nałożonych na cały sektor finansów publicznych i fundusze celowe. Limit wydatków będzie uzależniony od tempa wzrostu PKB, oczekiwanego poziomu inflacji i ewentualnej zmiany podatków. - Ona ma być swoistym ogranicznikiem dla rządzących, choć nie idealnym, bo nie obejmie wydatków związanych z pozyskaniem funduszy europejskich - dodaje Starczewska-Krzysztoszek.

Trzeba przy tym przyznać, że nawet z długiem liczonym przez Komisję Europejską i sięgającym według jej metodologii 57,3% wartości PKB, na tle innych krajów wcale nie wypadamy najgorzej. Dług publiczny w strefie euro stanowi aż 92,2% PKB Eurolandu - podał niedawno Eurostat. Aż 12 z 17 krajów strefy euro ma dług powyżej unijnej normy 60% PKB. Mimo kilku lat zaciskania pasa zadłużenie Europy wcale nie chce spadać. Wręcz odwrotnie - rośnie, zarówno licząc w wartościach bezwzględnych, jak i w odniesieniu do PKB.

W I kwartale 2013 roku łączny dług publiczny krajów strefy euro sięgnął 8,75 bln euro. To o 150 mld euro więcej niż w IV kw. 2012 roku. Dług publiczny w tym czasie wzrósł z 90,6 do 92,2% PKB. Ale przyczynił się do tego nie tylko wzrost zadłużenia, ale także recesja, która ogarnęła strefę euro. W I kw. 2013 roku gospodarka Eurolandu skurczyła się o 1,1% w stosunku do I kw. 2012 roku.

Obecnie aż 12 krajów strefy euro nie spełnia unijnego kryterium dotyczącego wysokości długu publicznego. Ciągle najwyższy dług względem PKB ma Grecja - 160,5% PKB. Dług publiczny Włoch przekroczył już 2 bln euro i sięga 130,5% PKB, Portugalii - 127,2% PKB, a Irlandii - 125,1% PKB. Na drugim biegunie jest Estonia, której zadłużenie stanowi 1,7 mld euro, czyli ledwie 10% PKB tego niewielkiego kraju.

Poza Europą mocno zadłużone są Stany Zjednoczone - 80%, podobnie Kanada. Dług Islandii sięga blisko 130% wartości PKB tego kraju. Zarówno tym krajom, jak i europejskim rekordzistom i tak sporo brakuje do światowego lidera, jeżeli chodzi o dług publiczny - Japonii. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego zadłużenie Japonii sięgnęło w tym roku już 245% PKB.

Prof. Stanisław Gomułka podkreśla jednak, że gdyby uwzględnić wszystkie zobowiązania polskiego rządu i administracji publicznej - długi placówek służby zdrowia, ZUS-u, KRUS-u, wszystkich funduszy celowych, dług publiczny przekracza aż 3 bln złotych. Daje to więcej niż 220% PKB. - Przecież to, co mamy na kontach w ZUS, to tylko zapisy, a nie realnie zgromadzony tam kapitał. To co płacimy w postaci składek emerytalnych, wydawane jest na bieżąco obecnym emerytom - przypomina. Oznacza to, że zamiast oficjalnych ponad 23 tysięcy zł długu na Polaka, na każdym z nas ciąży dług w wysokości blisko 80 tysięcy zł.

Mimo, że nasz dług publiczny to, jak liczy rząd, niespełna 55% PKB, a średnia w strefie euro przekracza 92%, to jednak jesteśmy w gorszej sytuacji niż wiele bardzie zadłużonych krajów. - Ważny jest trend, a ten w przeciwieństwie do na przykład Niemiec, Szwecji czy Wielkiej Brytanii jest niekorzystny. Dynamika wzrostu deficytu, a co za tym idzie długu publicznego jest w Polsce wyższa niż dynamika wzrostu PKB. Od kilku lat zadłużamy się szybciej, niż rośnie nasza gospodarka - wyjaśnia dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

- Bardzo groźnie zrobi się jeżeli koszt obsługi naszego długu przekroczy 10% wartości PKB. Na razie jest to ponad 43 mld zł czyli około 3% wartości PKB. Niestety ten udział cały czas rośnie - dodaje prof. Stanisław Gomułka.

Źródło: Money.pl


opublikowano: 2013-08-16
Komentarze
Polityka Prywatności