Pierwszy, stworzony w Polsce przez ekonomistę Marka Łangalisa, zegar długu – dostępny na stronie
www.globalizacja.org,
przekroczył kwotę biliona złotych. Te kwoty będą musiały być spłacone
przez kolejne pokolenia – ostrzega Instytut Globalizacji.
– Problemem w ustaleniu rzeczywistego zadłużenia naszego kraju jest
ukrywanie wydatków państwowych. Prawdopodobnie nawet minister finansów,
nie wie jak bardzo zadłużone jest państwo polskie – ujawnia Marek
Łangalis, ekspert Instytutu.
Największą grupą wydatków nie wykazywaną w statystykach są obligacje
emitowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego w imieniu Krajowego Fundusz
Drogowego. Wartość tych emisji na dzień dzisiejszy wynosi ok. 40 mld
złotych. Do tego dochodzą zobowiązania z tytułu budowy autostrad,
zadłużenie spółek komunalnych, szpitali oraz zadłużenie Funduszu
Ubezpieczeń Społecznych.
Politycy stosują różne sztuczki księgowe, aby nie przekraczać
dopuszczalnych poziomów zadłużenia na papierze. Samorządowcy zamiast
bezpośrednio dotować spółki komunalne zaciągają komercyjne kredyty,
których spłata przerzucana jest na przyszłe okresy. W ten sposób
oficjalny dług miast wojewódzkich na koniec 2011 r. wynosi 19,7 mld zł,
ale gdy dodać do tego zadłużenie spółek miejskich, wzrasta do 27,4 mld
zł, a więc o 39 proc. Państwo dopłaca także do nierentownych spółek
takich jak LOT czy PKP, generujących rokrocznie wielomilionowe straty.
Według szacunków, rząd w ciągu dwóch ostatnich kadencji zwiększył
zadłużenie państwa już o 400 mld złotych. Obsługa całego długu państwa
kosztuje rocznie podatników aż 55 mln złotych. Jeśli państwo nie będzie
zmniejszało zadłużenia kolejne podwyżki podatków wydają się nieuchronne –
uważa Instytut Globalizacji