Kupić mieszkanie i nie zwariować?

Mieszkania tanieją i będą tanieć, nawet w Warszawie, ale problemem stało się uzyskanie kredytu, a zmiany w programie Rodzina na Swoim trudno uznać za korzystne. Posiadacze kredytów we frankach szwajcarskich jednoczą się w Internecie. Czy kupujemy i jak kupujemy? - odpowiedzi na to pytanie Instytut Monitorowania Mediów szukał w sieci w ramach projektu Kompas Social Media.

Bohaterem roku 2011 niewątpliwie był frank szwajcarski, a posiadacze kredytów w tej walucie stworzyli niemal internetowe państwo w państwie, wymieniając się informacjami na temat kursu, prognozami, a także dzieląc żale, troski i obawy. Wakacje oraz koniec roku zdominowały zmiany w programie Rodzina na Swoim – zmiany na lepsze, gdy systemem dopłat objęci zostali single, i na gorsze – kiedy okazało się, że zaostrzone zasady przyznawania pomocy pozwalają na zakup mieszkań tylko w mało atrakcyjnej lokalizacji, a w Warszawie „załapanie się” na program jest niemal niemożliwe.

Mimo wszystko kupujemy, zainteresowanie nie spada

Analiza publikacji na temat nieruchomości objęła cały rok 2011 i styczeń 2012. W tym czasie fraza „kupuję mieszkanie/chcę kupić mieszkanie/planuję zakup mieszkania” pojawiła się 15,5 tys. razy, przy czym dla samej Warszawy liczba takich publikacji wyniosła ponad 5,5 tys. Interesujący jest fakt, że mimo szeroko komentowanych utrudnień w przyznawaniu kredytów, zainteresowanie zakupem mieszkania zadeklarowało w styczniu 2012 niemal tyle samo osób, co rok wcześniej. Styczeń 2012 nie wyróżnił się negatywnie w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku. Osoby poszukujące nieruchomości w bardzo niewielu przypadkach wykorzystują zdolność kredytową maksymalnie. W Polsce kształtuje się to na poziomie 10 proc. kredytobiorców. Kilkuprocentowe obniżenie zdolności w PLN nie wpłynęło znacznie na zainteresowanie – potwierdza Filip Chilarzewski, doradca finansowy.


Tanio, taniej… Warszawa nadal popularna

Ceny mieszkań spadły! Taką optymistyczną wiadomość opublikowano 1,7 tys. razy, co więcej, prognoza dalszych obniżek cen w 2012 roku pojawiła się w prawie tysiącu materiałów. Spadki zostały zauważone przez internautów nawet na rynku warszawskim, choć stolica wciąż dzierży palmę pierwszeństwa pod względem cen mieszkań – a stwierdzenie „w Warszawie są najdroższe mieszkania” opublikowano ponad pięćset razy. Należy podkreślić, że osoby zainteresowane warszawskimi nieruchomościami stanowią najaktywniejszą grupę internautów.

Mieszkania – o tym warto rozmawiać

Wielka płyta wróciła do łask, najbardziej poszukiwane są mieszkania dwu- i trzypokojowe, najłatwiej sprzedać kawalerkę, warszawiacy marzą o Mokotowie, ale kupują na Białołęce – niewiele jest dziedzin, z których każda publikacja jest tak chętnie komentowana w internecie, jak doniesienia z rynku nieruchomości. Każda prognoza lub analiza rynku publikowana jest przez wiele portali jednocześnie i za każdym razem wywołuje dyskusję. Informację o wysokich wynikach sprzedaży mieszkań w „wielkiej płycie” opublikowano lub omówiono ponad tysiąc razy.

Frank szwajcarski i rozwody, czyli życie z kredytem nie jest łatwe

„Boję się kredytu” napisano w internecie ponad 200 razy. Powodów do obaw na tle kredytu jest wiele, gdyż najpierw trzeba go dostać, a potem spłacić. Czarny charakter kredytowej epopei – frank szwajcarski – zagościł w prawie 9,5 tys. przykazów. Rozemocjonowani internauci analizowali kurs franka, informowali wzajemnie o tym, o ile wzrosła ich miesięczna rata oraz o ile wartość kredytu przekroczyła już wartość nieruchomości. Zbiorowo rozważano też przewalutowanie kredytów oraz zastanawiano się, jak bardzo opłacalne byłoby wzięcie kredytu przy tak wysokim kursie. Deklaracja „nie stać mnie na spłatę” opublikowana została ponad 4 tys. razy. Niemal tyle samo publikacji dotyczyło tematu „co z kredytem w przypadku rozwodu?” – zawsze łatwiej zapytać o to anonimowo w internecie, niż w trakcie rozmowy z doradcą. Nikt nie pytał mnie o to, co po rozwodzie, z oczywistych względów – potwierdza Chilarzewski. Znam przypadek doradcy, który miał do czynienia z rozwodem osób, którym udzielono kredytu w ramach programu Rodzina na Swoim. Jeżeli utrzymają kredyt (nie refinansują go), nie ma problemu – dopłaty obowiązują. Osoby przystępujące do kredytu martwią się raczej, że go nie dostaną – dodaje.

Rodzina może na swoim, ale daleko

Dwa magiczne słowa i pierwszy krok na drodze do własnego M – „zdolność kredytowa” – pojawiły się w 33,7 tys. materiałów internetowych. Internauci wzajemnie dopytują się o zdolność oraz poszukują zaufanych doradców kredytowych. Rodzina na Swoim pojawiła się w niemal 26 tys. przekazów, na temat zmian w warunkach przyznawania dopłat napisano w prawie 12 tys. materiałów i to w kilku odsłonach: w kontekście singli włączonych do programu – 4 tys. razy, w związku z utrudnieniami w przyznawaniu dopłat – 1,7 tys. razy. Analizy zmian pod kątem rynku warszawskiego pojawiły się w prawie 700 publikacjach. Internauci rozważali m.in., jak daleko od centrum Warszawy znajdują się nieruchomości na tyle tanie, by spełniały warunki programu.




W Warszawie, czyli w Radomiu

Wysokie ceny mieszkań w Warszawie sprawiają, że wiele osób zastanawia się nad rozwiązaniami alternatywnymi. Pojęcie „sypialnia Warszawy” pojawiła się w ponad 200 materiałach, najczęściej w kontekście Radomia. Na drugim miejscu znalazł się warszawski Ursynów, ale na trzecim stanowczo mniej warszawska Łódź. Pojęcie „sypialnia Warszawy” ma wyraźnie negatywne konotacje – najczęściej pojawia się w deklaracjach „nie chcemy być tylko sypialnią Warszawy”.

Hejterzy atakują Białołękę

Choć z analiz rynku wynika, że Białołęka jest jedną z najpopularniejszych lokalizacji Warszawy pod względem liczby sprzedanych mieszkań, to opinie internautów wskazują, że dzielnica ta jest też obiektem kpin i niechęci. W komentarzach pod artykułem na temat awarii wodociągu na Białołęce przeczytać możemy między innymi: Nie ma co narzekać na brak wody w Białołęce - trzeba było nie kupować mieszkań w obrzydliwym blokowisku w środku pola, bez przyzwoitych dróg i infrastruktury miejskiej. Ostrzej jest przy okazji publikacji na temat rozwoju transportu miejskiego w Warszawie: z wypowiedzi internautów wywnioskować można, że Białołękę zamieszkują jedynie przyjezdni, którzy wciąż podatki płacą w rodzinnych miastach, więc nie należy im się poprawa infrastruktury finansowana z kasy miasta.

Pośrednik Twój wróg

O pomocy specjalisty PR może pomyśleć cała grupa zawodowa pośredników nieruchomości. Z analizy przekazów internetowych na temat pośredników wynika, że są to oszuści wyłudzający prowizję za nic, przy czym opinie takie publikują zarówno klienci, jak i „prawdziwi pośrednicy”, którzy utyskują na pseudopośredników psujących opinię branży. Słowa „pośrednik” i „złodziej” pojawiły się razem w ponad 150 publikacjach, pytanie „czy warto kupić z pośrednikiem?” pojawiło się ponad 400 razy i niewiele było odpowiedzi, które nadawałby się do publikacji. Czasem jednak upatrzone mieszkanie dostępne jest tylko za pośrednictwem agenta, a wtedy internauci poszukują pomocy, nie zawsze legalnej. Znaczną część postów na forach z poradami prawnymi stanowią rozważania nad każdym możliwym zapisem z umowy pośrednictwa – głównie w poszukiwaniu jakiejś furtki. Jeśli takowa się nie znajdzie, rozpoczynają się poszukiwania mniej zgodne z prawem: w internecie znaleźć można kilkadziesiąt wątków na forach „jak ominąć pośrednika”. Na temat inicjatywy „Stop Pośrednikom” napisano ponad 40 razy.

Gorszy niż kredyt jest tylko deweloper

Choć wiele złego napisano o pośrednikach, deweloperzy i tak mogą im zazdrościć opinii. Opinie na temat deweloperów lub konkretnych inwestycji poszukiwane były za pomocą prawie 1,4 tys. wpisów na forach internetowych.  Z analizy dyskusji tam prowadzonych wynika jednak, że poszukiwanie informacji na temat rynku pierwotnego w social media skazane jest na niepowodzenie: większość opinii jest zła, a pozytywne wpisy natychmiast uznawane są za sponsorowane. Najlepsze podsumowanie stanowią wypowiedzi internautów:

Witam. Od dłuższego czasu czytam to forum i jestem przerażony. Czy w Warszawie istnieje chociaż 1 (jeden) deweloper (lub 1 inwestycja), który nie odwala kichy, czy po prostu nie da się dogodzić wszystkim i zawsze jest jakiś % niezadowolonych klientów? Włos na głowie się jeży, z jakimi problemami zostawiani są ludzie: chore ceny, nędzna jakość wykonania - niedoróbki, wilgoć, taniość materiałów, drogie utrzymanie, użytkowanie wieczyste - za późno ludzie się o tym dowiadują, nie wykazywane jest marne sąsiedztwo lub przyszłościowe inwestycje miasta mający wpływ na komfort życia, ściemnianie z opóźnieniami i aktami notarialnymi, itd... Gdzie jest OK i co jest godne polecenia? 

oraz:

Bez przesady. Generalnie o wszystkich dewach są skrajnie negatywne opinie, każdy jest oszustem i złodziejem. Ale to chyba jest tak, że piszą tylko niezadowoleni. A co do czego wielu moich znajomych mieszka w nowych mieszkaniach w różnych częściach miasta i są zadowoleni, tragedii nie ma. Ja sobie znalazłem jedną małą inwestycję w dobrym dla mnie miejscu i się spokojnie przyglądam. O tym dewie dużo złego się naczytałem, ale na razie budowa źle nie wygląda.


Fora internetowe doskonale sprawdzają się jako forma skanalizowania frustracji czy niechęci, a negatywne komentarze przykuwają uwagę bardzie niż pozytywne, którym na dodatek zawsze można zarzucić brak autentyczności. Gdyby internetowe hejterstwo było całkowicie uzasadnione, żaden rozsądny człowiek nie kupiłby mieszkania, na pewno nie na Białołęce, nigdy w życiu od dewelopera. Być może za to bardzo negatywne podejście internautów odpowiadają po części dziennikarze, którzy chociażby o ustawie chroniącej prawa nabywcy często pisali w tonie: „skończą się oszustwa deweloperów” oraz opublikowali wiele tekstów z poradami, jak poradzić sobie w gąszczu nieuczciwych deweloperów i inwestycji skazanych na niepowodzenie.

Źródło: Kompas Social Media

ostatnia zmiana: 2012-02-15
Komentarze
Polityka Prywatności