FarmVille zarabia na sponsorowanych pomidorach
Zynga tworzy specjalne plansze na FarmVille dla koncernu McDonald's. Chce zarabiać nie tylko na wirtualnych marchewkach, ale również na product placement. Gracze będą hodować na farmach sieci fast foodów pomidory.
Wirtualne marchewki na FarmVille, napady w Mafia Wars, naleśniki w
Restaurant City - ponad 300 milionów użytkowników (prawie pięć procent
ludności na świecie) spędza aktywnie czas angażując się w gry
internetowe oferowane na portalach społecznościowych. Najpopularniejszą
grą online jest obecnie CityVille produkcji Zyngi, która ma już 100
milionów użytkowników.
Jak można zarabiać na darmowych grach?
Pytanie to zadaje sobie także branża, która powstała przed trzema laty
praktycznie od zera. Koszty utrzymania serwerów z grami są gigantyczne:
wiodący na rynku producent gier - Zynga - transferuje codziennie ponad
milion gigabajtów danych. Dotychczasowe modele biznesowe większości firm
oferujących darmowe gry zakładały, że szczególnie gorliwi gracze będą
chcieli zaopatrzyć swoją wirtualną farmę w wirtualny nawóz lub
rozbudowywać swoje wirtualne miasta dzięki wirtualnej energii. A za
takie wirtualne dobra trzeba zapłacić prawdziwymi pieniędzmi.
Ponieważ jednak tylko trzy procent graczy jest gotowych wydawać pieniądze na wirtualne dobra,
twórcy gier szukają nowych możliwości zarabiania pieniędzy. Aby
skapitalizować także pozostałe 97 procent użytkowników, testowane są
nowe formy reklamy, w tym product placement, znanego z produkcji
filmowych i telewizyjnych. James Bond przykładowo jeździł autami marki
BMW, nosił zegarki Omega. W świecie gier Zynga & Co. swoje produkty
reklamują teraz koncerny jak McDonald's, H&M, Procter & Gamble i
Honda.
Reklamy w grach społecznościowych dopiero raczkują: eMarketer, nowojorska firma zajmująca się badaniem rynku, prognozuje, że wydatki na reklamę w grach społecznościowych wyniosą w bieżącym roku 190 milionów dolarów.
Oznacza to 33-procentowy wzrost w stosunku do roku 2010. Jednak
najwięcej, bo aż ponad dwa miliardy dolarów, branża zarobi na sprzedaży
wirtualnych dóbr. Ma się to jednak zmienić. Należący do Electronic Arts
producent gier Playfish zapowiada, że w najbliższych latach reklamy będą generowały połowę przychodów firmy.
W
pierwszym eksperymencie Playfish z reklamą gracze Restaurant City mogli
ustawić w swojej wirtualnej restauracji automat z napojami
amerykańskiego producenta Dr. Pepper, otrzymując za to dodatkowe punkty.
W tym celu potrzebowali jednak pomocy przyjaciół z Facebooka, którzy
musieli im przesłać specjalne cyfrowe plakaty. Dzięki temu, między
graczami nawiązała się dyskusja na temat napoju.
- Taki sposób reklamy jest dużo efektywniejszy niż typowe banery
reklamowe na stronach internetowych, gdzie reklamodawca pojawia się
tylko na marginesie - mówi twórca Playfish, Sebastian de Halleux.
Wiąże
się to jednak z większymi nakładami dla Playfish. Reklama musi być
zaprogramowana i wkomponowana w grę. Według firmy, zapotrzebowanie ze
strony reklamodawców jest jednak tak duże, że wiązało się to z
zatrudnieniem kolejnych pracowników do nowego działu marketingu.
Reklamy
wymagające udziału użytkownika bardziej przyciągają uwagę. Produkt musi
jednak pasować do gry. Producent gier Zynga, którego wartość szacuje
się na pięć miliardów dolarów, pracuje obecnie nad specjalną wirtualną farmą dla koncernu McDonald's, która będzie dostępna w grze FarmVille.
Gracze będą mogli pomóc sieci fastfoodów przy uprawie pomidorów i
gorczycy otrzymując w zamian dodatkowe dobra do wykorzystania na ich
farmach.
Producent samochodów Honda umieścił plakaty reklamujące
swój nowy model sportowego wozu CR-Z na wirtualnych ulicach, dostępnej
na facebooku gry Car Town. Przy zakupie napojów i kanapek w japońskiej
sieć 7-Eleven, klienci otrzymywali także wirtualne dobra do
wykorzystania w grach FarmVille i Mafia Wars. Branża eksperymentuje
także ze zintegrowanymi sklepami internetowymi. W grze Pet Society
zintegrowano reklamę amerykańskiej sieci kwiaciarni, dzięki czemu gracze
mogli zamówić dostawę prawdziwych kwiatów.
Eksperci od
marketingu ostrzegają jednak producentów gier społecznościowych przed
zasypaniem użytkowników gradem reklam. W przeciwnym razie gracze
zrezygnują z nich na rzecz gier, w których reklamy nie są tak nachalne,
lub nie ma ich wcale.
Źródło: money.pl
ostatnia zmiana: 2011-11-05