Jak zarobić na śniegu?
"Rusz się Zenek, śnieg na dworze" - śpiewał kiedyś o leniwym dozorcy Andrzej Rosiewicz. Teraz, gdy padający śnieg zasypał chodniki i dachy, chętnych do pracy jako odśnieżający nie brakuje. A i zarobić można nieźle.
"Odśnieżę parking, podwórze, ulicę. Warszawa i numer telefonu", "Bardzo
chętnie odśnieżę podwórko, posesje, parking itp. Cena do uzgodnienia",
"Odśnieżamy parkingi, hotele, biurowce, firmy, drogi dojazdowe,
chodniki", "Usuwanie śniegu z dachów budynków przemysłowych i nie tylko
2zł/m2" - tego typu ogłoszenia od kilku dni pojawiają się w internecie,
na drzwiach klatek schodowych i słupach. Zarówno osoby prywatne, jak i
małe firmy postanowiły zarobić na... śniegu.
Nowy zawód: odśnieżacz
Nowak do pracy zaangażował całą rodzinę. Razem z synami chodzi
od bloku do bloku i odkopuje. On odśnieża chodniki oraz parkingi przed
budynkami. Za pracę dostaje 50-60 zł za godzinę. Cena zależy od ilości
śniegu, lodu i temperatury. Jego synowie odśnieżają dachy i usuwają
sople z budynków. Cennik to 2 zł za metr kwadratowy odśnieżonego dachu.
Do pracy zaangażowana jest także żona pana Nowaka. Do południa odbiera
telefony, umawia terminy kolejnych prac, później przywozi mężowi i synom
obiady do pracy, wystawia rachunki zamawiającym. - Ja to za sekretarkę
robię - śmieje się pani Anna. - Trzeba pomagać chłopakom, narobią się
przy tym śniegu - dodaje. Panowie jednak nie narzekają. Dla nich liczą
się przede wszystkim pieniądze, a ich dużo, jak śniegu. Sam Nowak zarobi
nawet 500 zł dziennie.
Podobnie jak pan Jacek z
Warszawy, do którego kontakt znaleźliśmy w internecie. - Ciężko się do
pana dodzwonić. Trzeci dzień próbujemy, za każdym razem włącza się
poczta - zagadujemy. - Mam bardzo dużo pracy - odpowiada.
Dziennie przyjmuje od ośmiu do dziesięciu zleceń. Później wyłącza
telefon, bo nie byłby w stanie pracować. Początkowo chciał zatrudnić
paru kolegów, ale oni wolą pracować na własny rachunek. Na pracę nie
narzeka. W godzinę, dwie obrobi cały blok i inkasuje pieniądze. 60 zł za
godzinę odśnieżania, ale wystawia faktury.
Można i
taniej. Pan Krzysztof i pan Maniek z warszawskiego Śródmieścia pracują
za 10-15 zł za godzinę. Są i tacy, którzy odśnieżają za dwa piwa czy
wino. - Za 5 zł odkopię samochód. Ale na dach nie wchodzę. Boję się
wysokości - mówi pan Maniek i spogląda w górę na młodego człowieka
zrzucającego sople. - Tamci to fachowcy. Rachunki dają. Podobno są nawet
przeszkoleni. - Ja to bym i na dach wszedł - chwali się pan Krzysztof.
- Oni może nie budzą zaufania jako fachowcy, ale znajdują
zatrudnienie. Szczególnie, gdy rano ludzie spieszą się do pracy i muszą
odśnieżać samochody - wyjaśnia dozorczyni kamienicy przy ul. Pięknej w
Warszawie.
- Mam tu taką panią z telewizji. Rano biorę
się do roboty, a potem czekam, jak wyjdzie z domu, by pojechać z
dzieckiem do przedszkola - opowiada pan Krzysztof. - Ta dziewczyna
prowadząca solarium też daje nam zarobić.
- A jeszcze
ruda pani z zakładu fryzjerskiego. Na Mokotowie, tam gdzie są wille,
nasz kumpel właścicielom czyści chodniki - dodaje - pan Maniek.
Szybka rekrutacja, bez CV
Także profesjonalne firmy ogólnobudowlane zaczęły szukać
pracowników do odśnieżania. Rekrutacja odbywa się błyskawicznie, przez
telefon. - Liczą się tylko chęci do pracy. Nie trzeba mieć żadnego
doświadczenia, żadnych dokumentów z poprzedniej pracy ani życiorysu -
mówi właściciel jednej z warszawskich firm.
Umawia się
telefonicznie w miejscu, w którym dana osoba będzie pracowała. Prosi
tylko, by ciepło się ubrać. Pięć minut rozmowy, narzędzia do rąk i można
zaczynać. Oprócz tradycyjnych szufli są także szpadle, łopaty,
narzędzia do rozbijania lodu oraz czapki i rękawice. - Przychodzą do
mnie z gołą głową, a następnego dnia są już chorzy. Dlatego inwestuję w
pracowników jak potrafię - przekonuje szef odśnieżających.
Po całodziennej pracy każdy z zatrudnionych podpisuje umowę o dzieło i
inkasuje 200 zł dniówki. Jak się dowiedzieliśmy, chętnych nie brakuje.
Podobnie działa pan Leszek, jego firmę także znajdujemy w sieci. -
Przyjmę każdego od ręki. Może być bezrobotny, może być fachowcem od
wszystkiego, a u mnie może dorobić. Zatrudnia też kilka osób spod budki z
piwem. Panowie chętnie przyjmują zlecenie, za wykonaną pracę biorą po
30 zł.
Najczęściej schodzi im się dwie, trzy do czterech
godzin na odśnieżenie kilkudziesięciu metrów chodnika. Odśnieżający
martwią się jednak, że szybki i dobry zarobek może się wkrótce skończyć.
Z niecierpliwością wypatrują nowych opadów. Na razie pogoda im sprzyja,
podobnie jak straż miejska, która kontroluje osiedla i upomina
administratorów budynków, grozi wysokimi karami, a potem karze
mandatami.
Średnia cena wynajęcia profesjonalnej
firmy w Warszawie to 600 zł za godzinę pracy. Odśnieżający zarobi 60 zł
za godzinę. W mniejszych miejscowościach o połowę mniej. Najczęściej na
dach wchodzi kilka osób, które błyskawicznie go oczyszczają z nadmiaru
śniegu. W ostatnich dniach jednak większość z nich ma już specjalny
cennik za metr kwadratowy dachu czy chodnika. Np. firmy alpinistyczne,
które od kilku lat zmagają się z odśnieżaniem dachów, biorą 5-6 zł za
metr, odśnieżający - najczęściej bez uprawnień - 2-3 zł za metr. Cena
może także zależeć od kształtu dachu oraz strefy zrzutu. Taniej wyniesie
zrzucenie śniegu z dachu budynku na ziemię, drożej wywiezienie go
ciężarówkami poza miasto. To dodatkowe kilkaset złotych.
Źródło: gazeta.pl
ostatnia zmiana: 2011-11-05