Samozatrudnienie czy etat - co się bardziej opłaca?

Pracownikowi zarabiającemu na etacie średnią krajową, czyli 2318 złotych na rękę, opłaci się założenie własnej firmy tylko wtedy, jeśli od zleceniodawców otrzyma co najmniej 3540 złotych.

Samozatrudnienie jest intensywnie promowane, jako recepta na wysokie bezrobocie. O ile założenie własnej firmy może być alternatywą na brak pracy, to nie jest konkurencją dla etatu.

Rezygnacja z posady na rzecz samozatrudnienia powinna być poprzedzona dokładnymi wyliczeniami, czy rzeczywiście nam się to opłaci. Szczególnie ostrożne powinny być kobiety, które planują urodzenie dziecka.

Samozatrudnieni to grupa już prawie 1,2 miliona osób. Jeśli doliczymy do tego osoby współpracujące - czyli najczęściej małżonków lub dzieci - pracujących na swoim jest już niemal 1,5 miliona.

Część polskich biznesmenów zdecydowała się na przejście na samozatrudnienie z konieczności. Takie wymagania postawili wobec nich pracodawcy, którym pracownik - przedsiębiorca opłaca się bardziej od etatowca.

Bowiem we współpracy między firmami nie trzeba przejmować się prawem pracy, urlopami, czy zwolnieniami lekarskimi, a sporą część różnych obowiązków i ryzyko prowadzenia działalności bierze na siebie samozatrudniony.

Główny koszt to składki ZUS

Przedsiębiorcy co miesiąc muszą przelewać na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne co najmniej 340 złotych. To obniżona kwota obowiązująca przez pierwsze dwa lata prowadzenia działalności. Po upływie tego okresu płacić muszą co miesiąc już ponad 790 złotych.

Składki na ZUS płacą także zatrudnieni na etacie, jednak dla nich to obciążenie jest mniej widoczne. Od aktualnej średniej krajowej brutto, czyli od 3231 złotych pracodawca potrąca im ponad 1041 złotych na ubezpieczenia społeczne i 250,93 na zdrowotne.

Składki potrącane z wypłaty są jednak mniej zauważalne - podpisując umowę o pracę zazwyczaj kalkulujemy kwoty netto. W przypadku prowadzenia firmy - co miesiąc musimy sami przelać pieniądze do ZUS niezależnie od tego, czy mamy pieniądze, czy dopiero czekamy na przelew od zleceniodawcy.

Co istotne - za te składki nie możemy liczyć na godziwe świadczenia. O ile zarabiający średnią krajową na etacie może spodziewać się emerytury na poziomie 3212 zł netto, tymczasem przedsiębiorca dostanie zaledwie około 1300 złotych. Wynika to z tego względu, że samozatrudniony opłaca składki od 60 procent średniego wynagrodzenia i od tej kwoty naliczona zostanie jego emerytura.

Przy spóźnieniu nie ma chorobowego

Przedsiębiorca, który będzie chciał skorzystać ze wsparcia ZUS w przypadku choroby czy macierzyństwa, musi zdecydować się na dodatkową comiesięczną składkę. To 46,25 złotych miesięcznie.

Co więcej, zasiłki przysługują mu wyłącznie wtedy, gdy przed chorobą co najmniej przez 90 dni opłacał terminowo składkę chorobową. Każde spóźnienie z wpłatą, ZUS uznaje za zerwanie ubezpieczenia i 90-dniowy termin nalicza się od początku.

Szczególnie złą sytuację mają u nas przedsiębiorcze kobiety. Nawet jeśli terminowo płacą za siebie chorobowe i otrzymają z ZUS zasiłek macierzyński w podstawowej wysokości - czyli około 1800 złotych brutto, i tak są dyskryminowane względem pracownic na etacie.

Przedsiębiorczym matkom nie przysługuje bowiem urlop macierzyński i wychowawczy - a to oznacza, że cały czas, który dla pracownic traktowany byłby jako okres składkowy ZUS, dla właścicielek firm nie liczy się przy ustalaniu wysokości emerytury.

W tej chwili przepisy i tak zmieniły się już na korzyść przedsiębiorców. Jeszcze w ubiegłym roku właścicielki firm musiały podczas urlopu macierzyńskiego i wychowawczego opłacać za siebie składki ZUS. 

- Aktualne regulacje prawne uniemożliwiają korzystanie przez osoby prowadzące działalność pozarolniczą ze świadczeń z tytułu urlopu wychowawczego na czas opieki nad dzieckiem - twierdzi Jerzy Bartnik, szef Związku Rzemiosła Polskiego.

200 złotych za księgowość

Przechodząc z etatu na samozatrudnienie liczyć się trzeba nie tylko z niepewnością zarobków i zatrudnienia. Podstawowym problemem dla wielu polskich firm jest nieprecyzyjne i skomplikowane prawo podatkowe. Jeśli obawiamy się popełnienia błędów w rachunkowości (które mogą nas słono kosztować - grzywny nakładane przez fiskusa to od 1/30 minimalnego wynagrodzenia, czyli około 42 złotych, do ponad 17 tys. złotych), możemy zdecydować się na powierzenie księgowości biuru rachunkowemu.

To koszt co najmniej 200 złotych miesięcznie.

Przedsiębiorca wypoczywa za swoje

Samozatrudniony pomyśleć powinien o jeszcze jednym z czekających go wydatków. W odróżnieniu od pracownika etatowego, nikt nie zapłaci mu za czas spędzony na urlopie.

Kalkulując swoje wynagrodzenie powinien więc uwzględnić 21 lub 26 dni urlopowych (w zależności od stażu pracy), na które musi zarobić przez pozostałą część roku.

Właściciel firmy sam określa swój czas pracy: można to uznać za zaletę, nie musi, jeśli nie chce, zrywać się co rano, czy przejmować narzuconym przez szefa planem urlopowym. Ma to jednak także minusy: nikt nie zapłaci mu wyższej stawki za pracę w nadgodzinach czy w weekendy. Nie ma też żadnych praw pracowniczych - takich jak tygodniowy limit godzin, czy prawo do przerwy obiadowej.

Ostrożnie z przechodzeniem na swoje

Jeżeli przechodzimy na samozatrudnienie na prośbę dotychczasowego pracodawcy i zamierzamy nadal - już jako firma świadczyć dla niego usługi, obowiązują nas dodatkowe ograniczenia.

Przez rok nie możemy korzystać z opodatkowania ryczałtem lub podatkiem liniowym. Urząd skarbowy lub inspekcja pracy może sprawdzić też, czy charakter wykonywanej pracy nie jest zbyt podobny do etatu.

Żeby nasze umowy z byłym pracodawcą nie zostały uznane za umowę o pracę, muszą spełniać łącznie trzy warunki - ostrzega Marek Chmielarz z kancelarii Arbitra.

Warunki, jakie musi spełnić samozatrudniony:

  • 1) ponosić odpowiedzialność wobec osób trzecich za rezultat czynności oraz ich wykonywanie,
  • 2) czynności nie są wykonywane pod kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez zlecającego,
  • 3) wykonujący czynności ponosi ryzyko gospodarcze związane z prowadzoną działalnością.

Można mniej oddawać fiskusowi

Od dwóch lat przedsiębiorcy są już mniej dyskryminowani przez skarbówkę. Mogą w rocznym zeznaniu podatkowym odliczać ulgę na dzieci i - w tym roku po raz pierwszy - także opłaty za internet.

Jeśli przedsiębiorca zarabia powyżej 85.528 złotych rocznie zapłaci też niższy podatek niż zatrudniony na etacie. Oczywiście, o ile zdecyduje się na opodatkowanie 19-procentowym podatkiem liniowym zamiast płacić 32 procent.

Właściciele firm mogą też zmniejszać wysokość swoich podatków, wliczając w koszty część comiesięcznych wydatków.

W ten sposób rozliczać mogą wydatki na telefon, artykuły biurowe, komputer, samochód, paliwo, a nawet część opłat za mieszkanie - jeśli zarejestrowali w nim działalność.

Zakupy tańsze o jedną piątą

Zakupy firmowe nie tylko zmniejszą podatek przedsiębiorcy. Mogą też być wyraźnie tańsze, niż dla człowieka, który nie prowadzi własnej działalności.

Biznesmen, który zdecyduje się na rejestrację jako płatnik podatku od towarów i usług - czyli VAT - może odliczyć zawarty w cenie kupionych towarów podatek. A to niebagatelna kwota - 22 procent od wartości większości towarów i usług.

Litr benzyny kosztuje więc przedsiębiorcę nie 4,5 zł, a niecałe 3,7 złotych. Bycie VAT-owcem to jednak konieczność stosowania wyższych cen - od sprzedawanych usług i towarów trzeba odprowadzić podatek. To także bardziej skomplikowana ewidencja i księgowość. Ustawodawca postawił też na drodze podatników VAT dodatkowy absurdalny koszt: żeby zarejestrować się i móc płacić ten podatek, przedsiębiorca musi najpierw wnieść opłatę w wysokości 170 złotych.

Źródło: money.pl


ostatnia zmiana: 2011-11-05
Komentarze
Polityka Prywatności