Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że zakwestionowana przez UOKiK reklama "Max Lokaty", rzeczywiście wprowadzała w błąd. Odwołanie banku nie pomogło - wczoraj sąd potwierdził decyzję, w której Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na PKO BP ponad 5,7 mln zł kary za nierzetelną kampanię reklamową.
Postępowanie w tej sprawie UOKiK wszczął w maju 2008 roku. Wątpliwości urzędu wzbudziła treść materiałów reklamowych dotyczących produktu "Max Lokata". Kampanię reklamową nowej lokaty terminowej bank prowadził intensywnie od stycznia do końca lutego 2008 roku. Wykorzystano środki masowego przekazu (prasę, radio, internet, telewizję), w placówkach banku dostępne były też ulotki i plakaty. Bank informował, że "Max Lokata" jest oprocentowana w wysokości 6 proc. w skali dwunastu miesięcy.
Jednak o tym, że okres ten liczony jest od 18 marca 2008 roku (a nie od daty podpisania umowy) konsument mógł dowiedzieć się dopiero w placówce banku. Zdaniem UOKiK pominięcie tak istotnej informacji w przeważającej części materiałów reklamowych mogło wprowadzać konsumentów w błąd i powodować podjęcie przez nich decyzji, której inaczej by nie podjęli.
Dodamy, że postępowanie było prowadzone na podstawie ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, która obowiązuje od grudnia 2007 roku. Ustawa wśród nieuczciwych praktyk rynkowych wymienia m.in. zatajenie lub nieprzekazanie w sposób jasny, jednoznaczny lub we właściwym czasie informacji dotyczących produktu.
Decyzja UOKiK z 2008 roku w sprawie "Max Lokaty" nie była ostateczna - przysługiwało od niej odwołanie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wczoraj wspomniany sąd uznał zasadność wysokiej kary.
Sprawa "Max Lokaty" była ewidentna, bo zapisy na nią prowadzono w formie subskrypcji (z definicji oszczędzający tracili na początkowym "bezoodsetkwym" okresie). Jednak bankowe reklamy prawie zawsze balansują na krawędzi między prawdą a kłamstwem, choć w niewielu przypadkach banki zostają za to ukarane. Najczęściej stosowana jest metoda upraszczania przekazu i zatajania wielu istotnych informacji. Dla przykładu: Getin Bank reklamując kiedyś swoją atrakcyjnie oprocentowaną (na 8 proc. w skali roku) lokatę, zapominał dodać, że takie odsetki dotyczą depozytów zamrożonych na dwa lata. Dla odmiany Bank Millennium reklamował lokatę dającą odsetki 10 proc., jednak zapomniał w reklamie poinformować, że owe 10 proc. dotyczą tylko ostatniego miesiąca trwania depozytu. Bank Nordea reklamował zaś swoje absolutnie bezpłatne konto, zapominając dodać, że obarczone jest innymi istotnymi warunkami, np. koniecznością szybkiej wpłaty kilku tysięcy złotych.
Obecnie intensywnie reklamowane jest "Konto Wyjątkowe" BOŚ Banku, które - zgodnie z reklamowym przekazem - ma przynieść odsetki na poziomie 8 proc. w skali roku.
Jednak dopiero po dokładnym wczytaniu się w warunki umowy zrozumiemy, że to rzeczywiście wysokie oprocentowanie dotyczy depozytów w wysokości do 3 tys. zł. Powyżej tej kwoty bank proponuje już tylko 5 proc., a od kwot powyżej 5 tys. zł jeszcze mniej - 4 proc. (Jednym słowem - kwota depozytu przewyższająca 3 tysiące złotych jest oprocentowana niżej). To i tak sporo jak na obecne warunki, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że wspomniane w reklamach 8 procent nie jest prawdą (albo - jeśli ktoś woli - całą prawdą).
Źródło: dziennikpolski24.pl