Naukowiec nie dorobi

Resort nauki zaczął interesować się, na ilu etatach pracują naukowcy. Uczelnie mają czas do 20. maja, by przekazać Ministerstwu Nauki informacje o tym, gdzie zatrudnieni są ich pracownicy – pisze Metro.

„W środowisku akademickim krążyły legendy o doktorach i profesorach, którzy brali pieniądze za wykłady w ośmiu albo dziesięciu uczelniach, ale na połowie zajęć się nie pojawiali. Na takich "latających" między uczelniami profesorów studenci skarżyli się nieraz, również na łamach "Metra"” – czytamy w dzienniku.

„Co resort zrobi z informacjami? Czy zamierza karać tych, którzy pracują na kilku etatach? Na razie nie, w przyszłości - być może: - Dane, które otrzymamy, będą potrzebne w pracach nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym - mówi Bartosz Loba, rzecznik ministerstwa. Zakłada ona m.in. że naukowiec będzie mógł pracować tylko na jednym etacie. Na dorobienie potrzebowałby specjalnej zgody rektora, a zmiany miejsca zatrudnienia musiałby zgłaszać do Państwowej Komisji Akredytacyjnej” – informuje Metro.

Ograniczenie możliwości swobodnego podejmowania pracy przez naukowców może wiązać się z pewnymi zagrożeniami dla uczelni. Naukowcy wybiorą zapewne renomowane placówki, które zapewnią wynagrodzenie na zadowalającym poziomie. Uczelnie mniej renomowane, w mniejszych miastach z pewnością będą cierpieć na brak kadr.

Źródło: bankier.pl


ostatnia zmiana: 2011-11-05
Komentarze
Polityka Prywatności